Decyzja podjeta. Kolejne rozstanie, kolejny etap. Jestem w Nelson w drodze na farme mleczna. Znaczy sie, bede krowy doic :-) Zatrzymam sie na troche na farmie poznanego w trasie do Abel Tasman farmera. Jutro ruszam dalej na poludnie, w piekne miejsce, do ciezkiej pracy. Koniecznie mi potrzebne fizycznie sie zmeczyc, to dobre dla psychiki. Nie wiem kiedy nastepnym razem wam cos napisze, ale na pewno wiem o czym to bedzie :) Pijcie mleko z NZ!
Wrzucam kilka zaleglych zdjec, milego odbioru!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gosiu! Trzymam kciuki za nową pracę!
OdpowiedzUsuńWielkie dzieki Justyno!:)
OdpowiedzUsuńKlaru a czy Olivier tez bedzie doil krowy? nie to ze ten tylko tak o sie zapytuje, w imieniu innych czytajacych, bo oni tez chca wiedziec tylko sie wstydza pytać :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńnie, on zbiera jablka wlasnie :) jakies 200 kilometrow ode mnie
OdpowiedzUsuńWcale się nie wstydzimy pytać, tylko wydedukowaliśmy, że jakby tez doił krowy to by się tak nie namyślała czy jechać czy nie. Wszak dojenie krów to sama przyjemność. Bym się chyba zamieniła na trochę. Już tęsknię za końskimi kulkami, a w perspektywie mam artykuł o immunoczujnikach w przepływie :( bleee
OdpowiedzUsuńMysza, ty to jednak leb na karku masz :) czego jak czego ale dedukcji cie nauczyli :) alibo sie z tym urodzilas, nie wiem. A krowy by ci sie napewno spodobaly, brakuje mi cie tu...
OdpowiedzUsuńUrodziłam się ;) W normalnych okolicznościach przyrody to bym kurna przyjechała do Ciebie i krów, ale co zrobić...
OdpowiedzUsuń