17 sty 2010

W Melburnie




No to jestem w Melbourne. Zosia przygarnela mnie na tydzien, ja zajmuje pokoj jednej ze wspollokatorek, ktora wyjechala na pol roku. Wiec warunki sa jak w hotelu, wlasny pokoj z lazienka internet w pokoju, a do centrum 15 minut piechota :)
W piatek przyjechalismy z Warragul na dzien poszwendac sie po miescie, zobaczyc co gdzie jest i co trzeba zobaczyc. Tym razem posmarowalam sie kremem, nie martwcie sie. Zostalam tez obdarowana kapeluszem z szerokim rondem, jestem zabezpieczona :)
Wczoraj pojechalismy do Mount Worth State Park, ktory znajduje sie we Wzgorzach Strzeleckiego na poludniowy-wschod od Warragul. W ciagu dnia bylo okolo 35 stopni, ale po poludniu przyszla zmiana i dosyc szybko sie ochlodzilo. Dzis jest ponizej 20 stopni. I kto mowil, ze nie musze brac cieplych rzeczy? Strasznie dzis marzlam :) Dobrze, ze was nie posluchalam i wzielam polar.
Informacja dla niektorych: wczoraj widzialam wallaby. To kangur lesny. Wiec kangury sa w Australii, moge potwierdzic. Kookabury tez, widzialam i slyszalam.

View Larger Map

4 komentarze:

  1. Ale Ci zazdroszczę tej wyprawy i tego ciepełka. A u nas dzisiaj -4 stopnie...
    Pozdrowienia od Durajów

    OdpowiedzUsuń
  2. A czemu nie ma Twoich fotek? Z tą piękną opalenizną.. Wallaby mógłby być, zastanawiam się tylko jak jest duży. Czy wystarczająco.

    OdpowiedzUsuń
  3. cmok, ściśnij rodzinę ode mnie. Wcześniejsze truskawki mniam... uważaj nasie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej u nas też zdaża się koło 20 tylko że z minusem z przodu ;-) Kiedy zobaczymy Cie na zdjęciach?

    OdpowiedzUsuń