20 sty 2010

City of Melbourne




Lezy nad rzeka Yarra. Zostalo zalozone w 1835 roku. Bardzo sie rozwinelo w czasie kolejnych fal goraczki zlota w drugiej polowie XIX wieku. Troche przypomina Warszawe na pierwszy rzut oka, przez te mieszanine starego z nowym. Na drugi rzut jest jednak inne, duzo bardziej roznorodne kulturowo, duzo bardziej widac tu imigrantow z calego niemal swiata, a w ucho co chwila wpadaja dzwieki jezykow calkiem roznych od angielskiego.
Pierwsze wrazenie: niezbyt ciekawe, chaotyczne miasto. Ale gdy sie zapusci w zaulki, odkrywa sie drugie miasto, duzo bardziej interesujace, gdzie nikt sie juz tak nie spieszy i okazuje sie, ze ludzie zyja nie tylko praca.
Bardzo sympatyczny sposob poruszania sie po miescie: tramwajem City Circle, za darmoche. Jezdzi dookola Centrum miasta i dzieki niemu mozna prawie wszystko zobaczyc. Nie dosc, ze za darmo, to jeszcze zabytkowy; te linie tworza stare, drewniane wagony.

4 komentarze:

  1. Fajny taki tramwaj. Chociaż nadal nie ma Twojego ryjka na fotkach. A jak z tubylcami, jest na kim oko zawiesić?
    Tomek też chce zwierzaka-taką wiewiórkę latającą, chociaż ja mam wątpliwości, ale to już sama rozsądzisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka latająca wiewiórka to nie wiewiórka, tylko torbaczyk i nazywa się lotopałanka. Tutaj masz zdjęcie: http://www.zoo.utas.edu.au/tfprofiles/tasanimals/flyn.jpg

    Myślę, że Wojtek byłby zachwycony, gdyby puścili taki tramwaj we Warszawie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tramwaju Wojtkowi nie przywioze, chyba ze zaplaci za nadbagaz...
    Co do latajacej wiewiorki, widzialam taka spreparowana (ususzona!) w muzeum, ale wywozenie ich jest nielegalne. Wybacz, wiewiorki nie bedzie.
    Tubylcy sa przystojni, ale nasze chlopaki im nie ustepuja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzisz Ewka, wiewiórkę się dało ususzyć to może i kangura się da. Musisz trochę pomęczyć ;)
    A co porabiasz Gosiaku całe dnie, oprócz jeżdżenia tramwajem?

    OdpowiedzUsuń