2 lut 2010

Kiwiland




No to jestem jeszcze dalej. Tu zaczyna sie dzien :)
Teraz miedzy wami, drodzy czytelnicy z Polski, a mna, jest 12 godzin roznicy.
Wyladowalam dzis kolo 15 (czasu NZ) w Christchurch. Po gruntownej kontroli (musialam wyrzucic pioro papugi i dwa liscie eukaliptusa, bo zapomnialam je zostawic w AU) moglam wreszcie wyjsc z lotniska.
Tu jest zimno! okolo 20 stopni, ale wieje chlodny wiatr. A po zachodzie slonca robi sie naprawde zimno! Dobrze, ze jednak wzielam sweter.
W tym dziwnym miescie maja jedna linie tramwajowa, za ktora trzeba placic 15 $! Z calej sieci zostalo im tylko troche torow i zrobili z tego atrakcje.
Znow jestem w backpackers, to takie schronisko, ale wlasciwie nic nie ma wspolnego ze schroniskami u nas. Ciekawe to miejsce, mnostwo ludzi, z roznych stron swiata, na wakacjach albo pracuja, zanim wyrusza dalej.

2 komentarze:

  1. ciekawe kiedy u nas zrobia podobna atrakcje z metra, w koncu tez mamy jedna linie:) a przemyt musisz jeszcze pocwieczyc, bo jesli z piorem papugi sie nie przecisnelas, to nie wiem jak Ty te suszone kangury przywieziesz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuszna uwaga. Może spróbuj zamiast do bagażu upchnąć pod koszulką. Ja wiem że pióro papugi mogłoby gilgotać, ale już kangurze mięso może swiętnie wypełniać stanik z miseczką D. W końcu nikt Cie tam nie powinien macać,...chyba. W każdym razie powodzenia. A my pomyślimy o jakimś mniejszym zwierzątku.

    OdpowiedzUsuń